Polecam niejadkom
Pierwsza karma, którą mój przygarnięty z ulicy kotek, jak się okazało prawie bez nerek, chory na bardzo zaawansowaną mocznicę, zajada tak, że mało nie połknie miseczki. Przetestowałam już wiele pokarmów, ale kolejne zakupy powiększały tylko zasoby karmy "sama to sobie jedz". I to pomimo wielu koniecznych zabiegów weterynaryjnych, w tym także poprawiających apetyt. Polecam opiekunom schorowanych niejadków, może też uda się przełamać jadłowstręt ulubionego kotka.