Po prostu robią swoje – mnóstwo dobrego

Kot Bodzio

Bodzio – podopieczny fundacji Felineus (źródło: fundacja Felineus)

28 maja 2020

Dla nich liczy się to, żeby pomagać i po prostu robić swoje. A z tej pomocy rodzi się całe mnóstwo dobrego. Fundacja Felineus podarowała lepsze życie setkom kotów w województwie podkarpackim i nie tylko.

Podczas kampanii świątecznej* klienci sklepu zooplus również pomogli potrzebującym zwierzętom w całej Polsce – nie tylko kotkom. Dzięki ich zaangażowaniu zooplus mógł przekazać ogromną sumę, 130 tysięcy złotych, 16 organizacjom działającym na rzecz zwierząt. Jedną z nich była właśnie fundacja Felineus z województwa podkarpackiego. Jak wygląda jej działalność? Rozmawiamy z Wiolettą Szajnar, prezes Zarządu fundacji.

Dzień dobry, Pani Wioletto. Może Pani na początku powiedzieć czytelnikom, skąd wzięła się inicjatywa, żeby stworzyć fundację Felineus?

Oczywiście. Nasza fundacja powstała z potrzeby serca, a także z potrzeb, jakie dyktował nam „rynek” – jeśli to można tak nazwać. Bo choć w Rzeszowie od lat działa miejskie schronisko, to potrzebujących zwierząt, zwłaszcza kotów, było o wiele za dużo, jak na jego możliwości.

I zaczęło się od pomocy w Rzeszowie, ale na tym nie poprzestaliście?

Dokładnie. Początki działalności fundacji ograniczały się przeważnie do Rzeszowa i najbliższych okolic, ale potem, z czasem, fundacja rozszerzyła swoją działalność na dalsze rejony. Przez te prawie 10 lat pomagaliśmy kotom nawet z drugiego końca Polski.

A kim są osoby, które tę pomoc niosą?

Fundacja Felineus jest organizacją czysto wolontariacką. Nie posiadamy pracowników zatrudnionych w fundacji. Nie posiadamy również budynku przeznaczonego tylko na potrzeby naszych podopiecznych. Nasze koty mieszkają w prywatnych domach, u prywatnych ludzi, opiekują się nimi rodziny tymczasowe. Każdy swoją pracę wykonuje nieodpłatnie, godząc ją z innymi obowiązkami.

Jak wygląda taka opieka nad podopiecznymi?

Opieka nad bezdomnymi kotami to trudna praca. Zwłaszcza, jeśli trzeba ją łączyć z zajęciami dnia codziennego, w tym pracą zawodową. Początki pobytu kotów w domach tymczasowych są najtrudniejsze, bo nie zawsze potrafią one od początku korzystać z kuwety, często są zestresowane, mocno wycofane. Zatem opieka nad nimi to nie tylko karminie i sprzątanie, ale również i pomoc behawioralna oraz socjalizacja.

To musi wymagać od wolontariusza wiele czasu i zaangażowania. A co dla Was jako fundacji jest szczególnym wyzwaniem?

Największym wyzwaniem jest w zasadzie ogarnięcie wszystkiego, co jest potrzebne od momentu przyjęcia kota pod opiekę fundacji do momentu wydania go do nowego domu. Standardowo jest to pielęgnacja, karmienie, wizyty w lecznicach. Jednak trafia do nas mnóstwo kotów wymagających leczenia ciągłego czy powypadkowych – wymagających wzmożonej opieki i rehabilitacji. Ta opieka wiąże się również z pozyskaniem funduszy na leczenie naszych podopiecznych. Ponieważ jesteśmy fundacją niedotowaną przez żaden urząd lub instytucję, środki te musimy zdobywać sami. To często bardzo trudne. Dużym wyzwaniem jest również współpraca z domami tymczasowymi, których wciąż jest za mało. Dodatkowo fundacja zajmuje się również pomocą tzw. Karmicielom, nie tylko w karmieniu kotów wolnożyjących, ale przede wszystkim w wyłapywaniu ich do kastracji i ewentualnego leczenia.

Sporo tego! Jak dajecie radę?

Po prostu robimy swoje. Fundacja Felineus nie posiada nawet środka transportu, więc zwierzęta transportowane są naszymi prywatnymi samochodami. Każda złotówka, która wpłynie na konto fundacji przeznaczona jest na potrzeby zwierząt. Bo to opiekunowie prowadzący domy tymczasowe płacą rachunki za prąd, wodę, gaz i inne media. Płacą je z własnej kieszeni.

Pani Wioletto, jak można Was wesprzeć w Waszej działalności?

Dla nas ważne jest każde wsparcie. Czy to finansowe, czy to w postaci karmy, żwirku, czy transportu zwierząt albo tymczasowej pomocy w opiece nad kotami. Ważne jest również pokazywanie naszych kotów, bo to zwiększa ich szanse na adopcję. Choć świadomość ludzi jest coraz większa, to potrzebujących zwierząt wciąż jest dużo, a pomagających im organizacji wciąż za mało. Oby zatem powstawały kolejne niosące pomoc tym, które same o to nie poproszą!

Oby tak było! W ostatnim czasie Waszej fundacji pomogli nieco nasi klienci. Mogłaby Pani powiedzieć, czy udało się już za te przekazane środki w jakiś sposób pomóc podopiecznym?

Pomoc od klientów zooplus bardzo nam się przydała na te bieżące wydatki. Dla nas największym problemem jest regularność opłacania faktur za leczenie zwierząt. Miesięcznie są to ogromne koszty, sięgające nawet 10–50 tysięcy złotych. Średnio rocznie przyjmujemy ok. 300 kotów. Połowa z nich wymaga leczenia, niektóre długiego, łącznie z różnej długości pobytem w kocim szpitalu. Wszystkie wymagają profilaktyki, badań wstępnych, szczepień. Koty muszą też oczywiście jeść, zatem podobnej kwoty potrzebujemy na ich wyżywienie. Staramy się karmić je zdrowo i mądrze, ale często jest to bardzo trudne, ze względu na środki, jakimi dysponujemy.

Trzymamy kciuki, żeby zawsze wiodło się dobrze. Na koniec, czy pamięta Pani może jakąś szczególnie bliską sercu historię zwierzaka lub zwierząt?

Takich historii jest wiele. Każdy kot jest inny, każdy trafia do nas w innych okolicznościach i każdy jednakowo jest bliski naszym sercom. Być może wynika to z faktu, że te koty żyją obok nas, żyją z nami w naszych domach, są członkami naszych rodzin. Te historie można podzielić na te z happy endem i te kończące się źle. Jedne cieszą, inne zasmucają, bo wynikają z ludzkiej nieodpowiedzialności. Wybierając jednak jedną z tych wielu, dla mnie szczególnie bliska jest historia fundacyjnej weteranki Honorci, która trafiła do nas w wieku 18 lat, z trójką maleńkich kociąt. Jej stan był tak zły, że lekarze zastanawiali się, czy ją ratować czy pozwolić jej odejść. Ale jak każdy zwierzak w naszej fundacji dostała szansę, z której skorzystała. Żyje z nami do dziś, ma 21 lat. I choć jest po dwóch ciężkich operacjach usunięcia guzów listwy mlecznej, ma się dobrze.

Czyli warto było o nią walczyć!

Bez dwóch zdań, jak o każdego naszego podopiecznego. Takich sponiewieranych życiem zwierząt trafia do nas więcej – niedożywionych, z potworną anemią, często problemami jelitowymi. Większość z nich udaje się uratować i znaleźć im nowe domy. To bardzo cieszy i dodaje siły do dalszego działania.

I oby takich sukcesów było jak najwięcej! Tego życzymy i dziękujemy za rozmowę.

-

*W listopadzie i grudniu 2019 roku zooplus zorganizował świąteczną akcję charytatywną na rzecz zwierząt. Kupując produkty marek Wolf of Wilderness, Purizon, Concept for Life, Wild Freedom i zoolove, klienci sklepu przekazywali część pieniędzy organizacjom prozwierzęcym. W Polsce w ramach akcji zebrano ponad 130 tysięcy złotych. Pieniądze trafiły do 16 fundacji w całym kraju – każda otrzymała pomoc w wysokości 8249,06 złotych. Więcej informacji: TUTAJ

Podopieczni fundacji Felineus (źródło: Fundacja Felineus)

 JA PACZE SERCEM, A TY?31 marca 2020

Jak wygląda praca w jedynej organizacji w Europie, która skupia się na pomaganiu kotom niewidomym i niedowidzącym?

Przeczytaj >
LICZY SIĘ WSPÓLNY CEL – POMOC KRÓLIKOM23 kwietnia 2020

Jak wygląda praca w największej i najstarszej organizacji pomagającej królikom w naszym kraju?

Przeczytaj >
ŻEBY JAMNIKI NICZYJE MIAŁY KOGOŚ15 maja 2020

O jamnikach i pracy w fundacji. Rozmowa z fundacją Jamniki Niczyje, która wzięła udział w kampanii świątecznej zooplus.

Przeczytaj >